Dla kogo jest platforma low-code? [Podcast, odc. 1]
Platformy low-code w równym stopniu potrzebuje management, dział IT i pracownicy, będący de facto końcowymi użytkownikami wytwarzanych na niej produktów. Zasada ta dotyczy każdej organizacji – od sektora publicznego, przez szkolnictwo wyższe, aż po obszar biznesu. Z czego to wynika? Między innymi z wręcz galopującym tempem zmian, w wyniku których równie szybko zmieniają się operacyjne potrzeby organizacji. Ale o szczegółach możesz dowiedzieć się, słuchając lub czytając transkrypcję podcastu.
Pierwszy odcinek cyklu „O low-code w prostych słowach”
Bartosz Kwieciński: Witajcie w premierowym odcinku cyklu podcastów „O low-code w prostych słowach”. Dziś moim gościem jest Michał Tokarski, z którym wspólnie spróbujemy odpowiedzieć na jedno z najczęściej pojawiających się pytań: dla kogo właściwie jest ten low-code?
Cześć Michał, zaprosiłem Cię do nagrania tego podcastu, ponieważ jesteś osobą, która posiada ogromne doświadczenie w obszarze automatyzacji procesów z wykorzystaniem różnych rozwiązań informatycznych, w tym technologii low-code. Znasz potrzeby i oczekiwania klientów, ponieważ od wielu lat doradzasz im w obszarze cyfryzacji procesów.
Michał Tokarski: Dziękuję Bartek za zaproszenie. Mam nadzieję, że nasza dzisiejsza rozmowa da prostą odpowiedź na pytanie, które jest tematem dzisiejszego spotkania.
Bartosz Kwieciński: Michał wydaje mi się , że nasze rozważania na ten temat mógłbym skrócić i ograniczyć do bardzo krótkiej, a zarazem trafnej odpowiedzi. Otóż low-code jest dla każdego. Bo wyobraźmy sobie, że w organizacji pojawia się jakaś potrzeba i nie może być ona obsłużona z powodu braku odpowiednich narzędzi IT. Dotyka to wszystkich od managementu, poprzez dział IT, aż po pracowników.
Michał Tokarski: Masz rację. A bardzo dobrze oddaje to pewna historia dotycząca mojego klienta. Pozwól Bartek, że ją przedstawię.
Bartosz Kwieciński: Jak najbardziej.
Michał Tokarski: W związku z koniecznością usprawnienia działań w obszarze zarządzania finansami management pewnej spółki zlecił swojemu działowi IT przygotowanie dedykowanej aplikacji. Jednak informatycy uznali, że nie są w stanie dostarczyć takiego produktu, ponieważ:
- po pierwsze, jest ich za mało (to tylko dwuosobowy dział IT),
- po drugie, nie mają wystarczająco dużo czasu (ze względu na dość krótki termin realizacji).
Bartosz Kwieciński: I zakładam, że w zaistniałej sytuacji rozpoczęto poszukiwania zewnętrznego dostawcy. A to zazwyczaj kończy się tym, że po pewnym czasie (raczej dłuższym niż krótszym) w organizacji pojawia się kolejne rozwiązanie wyspowe, co w pewnym momencie staje się problematyczne.
Michał Tokarski: Dokładnie tak było w tym przypadku. Dlatego dział IT wspominanego klienta zaczął szukać alternatywnego uniwersalnego rozwiązania. Tzn. technologii, która pozwoli na sprawną cyfryzację nowych procesów. W rezultacie trafili na naszą platformę low-code, o której opowiedzieli managementowi. I tak pojawiliśmy się u klienta z prezentacją platformy nAxiom, udowadniając, że w krótkim czasie, przy ograniczonych zasobach i we własnym zakresie można na niej zbudować potrzebne rozwiązanie. Ale na tym nie koniec historii - miała ona swój dalszy ciąg.
Zaprezentowaliśmy klientowi kilka różnych rozwiązań już stworzonych w technologii low-code i w pewnym momencie przestaliśmy rozmawiać o budowie jednej, konkretnej aplikacji, a zaczęliśmy dyskusję o szerokich możliwości zastosowania platformy low-code. Kadra menadżerska przyznała, że pracownicy działów zgłaszali potrzeby podobne do przedstawionych przez nas. Co więcej, sama pod wpływem prezentacji dostrzegła zupełnie nowe, dotąd nie wspominane obszary, które łatwo i warto obsłużyć za pomocą platformy low-code. Zapadła więc decyzja, aby zainwestować platformę nAxiom.
Bartosz Kwieciński: Historie, jak ta pokazują, że w wielu przypadkach klienci nie zdają sobie sprawy z potrzeb, które zazwyczaj krystalizują się dopiero podczas dyskusji. Bardzo ciekawe jest również to, że uświadomienie potencjału platformy low-code'owej rodzi entuzjazm, który należy mądrze wykorzystać i wspólnie zbudować mapę tych potrzeb.
Michał Tokarski: Tak, zgadza się. Ale co ważne, z tej historii można wyciągnąć konkretne wnioski, które pozwolą nam już nie tyle odpowiedzieć na pytanie „Dla kogo jest low-code”, co potwierdzić udzieloną przez Ciebie na początku krótką i trafną odpowiedź.
Bartosz Kwieciński: Że jest dla każdego.
Michał Tokarski: Zgadza się. Zatem, przeanalizujmy te wnioski.
- Wniosek pierwszy – każda organizacja (firma, uczelnia, instytucja) potrzebuje platformy low-code, co wynika z rosnącego tempa zmian zachodzących w otoczeniu, a wpływających na funkcjonowanie każdej organizacji.
- Wniosek drugi, doceni ją management, dział IT i użytkownicy końcowi (pracownicy).
I teraz spójrzmy na platformę low-code z punktu widzenia jej interesariuszy.
Na samej górze organizacji mamy management, który:
- musi nadążać za zmianą, aby realizować wyznaczone cele biznesowe,
- musi odpowiadać na potrzeby wynikające z tej zmiany,
- potrzebuje technologii, która mu to umożliwi.
Potem jest dział IT, który:
- rekomenduje narzędzia i nimi zarządza,
- musi dbać o ich wydajność i bezpieczeństwo danych,
- potrzebuje technologii, która sprawi, że jego praca będzie efektywniejsza.
I oczywiście użytkownicy końcowi aplikacji, którzy:
- najlepiej znają przebieg procesu,
- potrzebują konkretnych funkcjonalności,
- oczekują narzędzia, które odpowie ich potrzebom.
Bartosz Kwieciński: Michał, wynika z tego, że platforma low-code to zupełnie nowe podejście do innowacji technologicznych, tworzonych szybko i przy zaangażowaniu wszystkich zainteresowanych stron organizacji. Management potrzebuje rozwiązania, dział IT musi je dostarczyć w takiej formie, aby pracownicy mogli jak najszybciej i najefektywniej z niego korzystać.
Michał Tokarski: Nie inaczej. To też pokazuje, że w prace związane z budową nowych aplikacji powinny być zaangażowane wszystkie trzy strony: management, IT oraz użytkownicy końcowi. Dzięki temu budowa aplikacji, prototypowanie oraz weryfikacja wyników prac jest bardziej efektywna. Bo zaangażowani są wszyscy interesariusze i to jest istotą technologii low-code.
Bartosz Kwieciński: Michał, podsumowując, platforma low-code to na pewno rozwiązanie uniwersalne, którego możliwości zastosowania docenią interesariusze każdego szczebla i w każdej organizacji – zarówno sektora publicznego, szkolnictwa wyższego i biznesu.
- Z punktu widzenia managementu jest rozwiązaniem pozwalającym szybko reagować na zmiany, tworzyć i modyfikować potrzebne narzędzia.
- Dla działu IT, który musi brać pod uwagę na równi użyteczność i perspektywę rozwoju, jest łatwiejsze w utrzymaniu i bezpieczniejsze.
- Platforma low-code jest również korzystniejsza dla użytkownika, który ma realny wpływ na budowane aplikacje, a raz przeszkolony, nie musi uczyć się obsługi kolejnych interfejsów.
Michał Tokarski: Można powiedzieć, że platforma low-code to narzędzie spełniające potrzeby i oczekiwania wszystkich interesariuszy, ale też płaszczyzna współpracy między managementem, działem IT i pracownikami (użytkownikami końcowymi). Angażuje każdą ze stron w prace nad rozwiązaniem, a dzięki bieżącej wizualizacji efektów zacieśnia tą współpracę, gwarantując produkt końcowy zgodny w 100% z oczekiwaniami i potrzebami każdego z interesariuszy.
Bartosz Kwieciński: Nie pozostaje nam już na koniec nic innego, jak tylko powtórzyć, że low-code jest dla każdego. A mając odpowiedź na pytanie „dla kogo jest low-code”, warto wiedzieć, jaką platformę wybrać. Bo między platformami pojawiają się pewne różnice. Ale o tym w kolejnym odcinku naszych podcastów.
Dziękuję za uwagę i do usłyszenia.
Powiązane wpisy
-
Low-code alternatywą dla tradycyjnych systemów zarządzania procesami i informacjami [Wywiad]
W czasach coraz bardziej misternych i zróżnicowanych procesów biznesowych, szybkość i elastyczność w tworzeniu i dostosowywaniu rozwiązań (...)